Inflacja szaleje i jak tu obywatel ma się do tego ustosunkować. Podobno nawet na lokatach to teraz wychodzimy na minus. Pięknie, pięknie. Żarcie w pierwszym kwartale wzrosło o 5 %, a ma być jeszcze drożej. Na dodatek jakiś ekonomista ostrzega,z e nagle ruszyły się ceny ciuchów i butów, które były ostatnią ostoją taniochy.
Jak na biednego trafi to leży i kwiczy, bo jeśli do tej pory pędził kilka przecznic dalej piechotą, żeby zaoszczędzić 20 zeta na weekendowych zakupach to teraz mu te 20 zeta odfrunęło. Benzyna, prąd, woda, wywóz śmieci, wszystko drożeje...ziarnko do ziarnka i przebierze się miarka.
Otwierają się bramy sezamu i teraz każdy kto ma ręce, nogi i język niemiecki w małym palcu może szukać chleba za Odrą lub nad Dunajem. Czy wszyscy polecą jak jeden mąż a ostatni gasi światło? A niby czemu nie?
Obywatel umęczony jest tym,że połowa miasteczka nie am ani pracy ani widoków na nią. Ma dość oglądania przez szybkę jak to sobie w stolycy metrem do pracy, w garniturkach ludzie pomykają, bo on ma 500 na łba i to jak dobrze wszystko idzie. Znudziło mu się wiązanie końca jednego pierwszego z drugim. Jeśli wujek Hans da mu 1500 Euro to przecież żyć nie umierać,a już na pewno nareszcie nie wegetować. Dla młodego małżeństwa na dorobku to gratka. Za 3000 Euro da się jakoś na nogi stanąć. Oczywiście trzeba być solidnym pracownikiem, fachowcem i mieć zapał do pracy, ale tego nam nie brak jeśli tylko jest marchewka.
Marchewka u nas nie działa tylko na polityków i urzędników, bo jaka by pensja nie była, bo to ani myślą się dwoić i troić, główkować,żeby jak najlepiej spędzić swoje 8h i żeby jeszcze ta praca owoce wydała.Skoro politycy nie potrafią to może obywatele nakręcą gospodarkę?
Jak taki szary obywatel ma powodować napęd gospodarki? Kupuje koszyk-niezbędnik i czeka lepszych czasów. A z samego chleba , masła i okrasy to gospodarki się nie rozbucha. Trzeba, żeby obywatel czasem auto zmienił, mieszkanie kupił, w kurorcie wypoczywał i na wiosnę garderobę odświeżył a nie dwudziesty rok turkoczącym fordem się telepał, łatając, szpachlując i reperując w zaprzyjaźnionym warsztacie.
Jednak obywatela nie stać na ogół, żeby jak Europejczyk wkroczyć do salonu i odebrać auto,. O firmowym servisie też tylko i można pomarzyć. Urlop z dziećmi w obleganej miejscowości z trzema posiłkami , atrakcjami i z gwiazdką w szyldzie? Raczej rzadkość.Obywatel nie pomoże gospodarce przeszukując kosze z bielizną po 2 złote i kupując zastawę i świeczniki w sklepie "Wszystko po 5 złotych". Na nic też polowania co poniedziałek na nową dostawę w szmatłeksie.Od takich wydatków to gospodarka dostaje zadyszki ledwo zipie.
Oczywiście obywatel nie ubożeje w oczach. Nie chodzi jak lump, nie ma pocerowanych spodni i łat na łokciach, bo to nie te czasy. On ma nawet kilka atrybutów normalności, bo co rok nowa komórka od operatora, a w domu to już rzadko kto ma radio na lampy i telewizor marki Junost. Telewizor to obywatel ma nie na lampy,a na raty.
Tak więc obywatel na ogół jest podobny do ludzi. Nie rezygnuje z urlopu, choć często jest on daleki od beztroskiego pobytu zachodnich sąsiadów . Obywatel nie rezygnuje z wesela, bo przecież rodzina się urobi po łokcie, wszyscy staną do pieczenia i robienia kiełbas, ale wesele będzie i to z dużą pompą.
Skoro jednak u nas tak dobrze i ciągle jeszcze jest to kraj mlekiem i miodem się sączący to czemu nasz obywatel nie siedzi popołudniami w kawiarni i nie przegląda spokojnie prasy tylko leci z pracy do pracy po drodze wcinając domową kanapkę? Czemu nasz obywatel wystaje w kolejce do lekarza przed 7.00 rano i i jest w kolejce do sanatorium 81 654? Dlaczego ciuła na urlop, meble, nowy ciuch, a nie może tego wszystkiego kupić normalnie z pensji bez uszczerbku na budżecie domowym.
Ano widać taka nasza dola. Polak potrafi, zawsze jakoś sobie poradzi i z niczego zrobi cuś. Lepsze, gorsze, ale zawsze cuś. Siebie wyżywi, rozbuja sąsiednią gospodarkę, bo w naszej zawiasy zepsute i i tylko czasem mu się łza w oku zakręci, że i tym razem nasi umieli taką gospodarkę w tyle miesięcy roz...walić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz